Teraz jest 10 lis 2024, o 21:22

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 8 ] 

Moderator: Arti

Autor Wiadomość
PostNapisane: 20 maja 2012, o 18:41 
Offline
swój
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 sty 2011, o 20:01
Posty: 80
Lokalizacja: Kraków/Zakopane
Imie: Jacek
: eee tam....
Motocykl: XL600V
Geneza:
Pomysł zobaczenia RO na 200 urodził się w mojej łepetynie już baaaardzo dawno ale dopiero jak posiadłem prawko stało się to bardziej realne.
Pod koniec zeszłego roku rzuciłem w towarzystwie „ ja w przyszłym roku jadę Trampkiem zobaczyć czy rzeczywiście 67C i 7C są takie fajne jak wszyscy piszą”. Nagle jeden z obecnych (Tomek) mało mi znany powiedział : „Jacek daj znać jak będziesz jechał to pojadę z Tobą (…)”. Pomyślałem dobra dobra i tak się wykruszy, przecież on jezdzi armaturą a ja chce potrampkować. I tyle, przez następne kilka tygodni nie zamieniłem z nim słowa.
W tzw między-czasie poinformował mnie ze zakupił GS’a ( bleeeeeee) i żebym podał mu datę wyjazdu. W zasadzie spotkaliśmy się raz ( tydzień przed wyjazdem) celem omówienia szczegółów i tyle. Pomyślałem : jade z gościem którego praktycznie nie znam…będzie OK – nie myliłem się ani trochęę!!
GiEjeS


TA



Dzień startu. Kraków - Tokaj
Cały piątek lało, w nocy lało więc sobie myśle fajnie się zaczyna;/. Jakie było moje pozytywne zdziwienie: wstaje ok. 5.30 patrzę a tu w miarę sucho i nawet ciepło. Na umówione miejsce przyjechałem pierwszy, tankowanie, wychodzę ze stacji a obok trampka stoi Magna 750 i mój znajomy Łukasz, który oznajmił z uśmiechem, że postanowił nas odprowadzić do Jurgowa – fajnie pomyślałem, będzie raźniej.

Przyjechał też Tomek, gadka szmatka że GS jest beeeeeeeee i że wystające cylindry robią za gmole…dosyć kosztowne w razie gleby ale no dobra może ze mną jechać.





Dolecieliśmy „zakopianką” do Jurgowa, tankowanie i już mieliśmy pożegnać Łukasza, gdy ten stwierdził z radością w oczach, ze odprowadzi nas do granicy i wróci przez Łysą Polane. Jechało nam się super…..Łukasz odwiózł nas pod sam Poprad.
Pierwszy postój zrobiliśmy przed Koszycami.



Pogoda piękna, ruch umiarkowany, prostujemy kości i kontynuujemy żartobliwie dyskusje o wyższości TA nad tym bawarskim „kląkrem”. Niefortunnie zostawiłem kurtkę na moto wewnętrzną stroną do góry i poszedłem podziwiać okoliczny pagórek……niestety w przeciągu 2minut lunęło jak z cebra….nie zdążyłem i kurtkę wkładałem wylewając z niej wodę……uczucie masakryczne ale pomyślałem ze za głupotę się płaci i dziiiiiida dalej.
Padało do okolic Miszkolca i nagle zrobiło się bardzo ciepło więc ubrania pięknie schły.
Dolecieliśmy do Tokaju ok. 15 i po rozbiciu namiotów poszliśmy uzupełnić wino w krwi:) czy tam inne pifo. A mi udało się poznać oryginalnych tokajczyków





[/url]



Degustacje trwały do późna więc jak tylko dotarłem do namiotu…padłem ( ze zmęczenia oczywiście).


Dzień second Tokaj - Sebes
Pobudka ok. 6.00, wyczołgałem się z materiałowego „domku” i gdy zobaczyłem czarną chmurę nad nami w trybie expressowym poskładałem biwak…..Tomek nie zdążył. Śniadanko przy zadaszonym grilu, ławeczki, bieżąca woda ….prawie jak Sheraton.



.Mieliśmy jedną dosyć nerwową sytuację, gdy jadąc sobie o 100km/h pod samo tylne koło Gsa podjechał tzw TIR i zaczął trąbić....potem okazało się, że to nasz rodak chciał nas "pozdrwoić"....w baaardzą wątpliwie bezpieczny sposób.
Lało masakrycznie do granicy przed Oradeą. Gdy tylko minęliśmy to miasto pierwszy postój,



przekąska, deszczówki out i dalej dziiiiiiiiiiidaaa w stronę miejscowości Deva. W Bradzie skręciliśmy na Abrud bo fajnę winkle na mapie się pokazały więc postanowiliśmy je sprawdzić – było kręto. Do Alba Iulia wjeżdżaliśmy w szarówce. Długie poszukiwania campingu zakończyły się jego znalezieniem…ale był zamknięty z powodu wesela czy cóś. Polecieliśmy w stronę Sebes i gdzieś w polach delikatnie zmęczeni rozbiliśmy namioty.







Nie dotrwaliśmy do któregoś tam piwa….burza i potworna ulewa szybko skierowały nas do namiotów. Lało i błyskało całą noc tak ze spałem z jakieś 2-3h.

_________________
Jazda na motocyklu jest najprzyjemniejszą rzeczą jaką można robić w ubraniu.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 20 maja 2012, o 18:44 
Offline
swój
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 sty 2011, o 20:01
Posty: 80
Lokalizacja: Kraków/Zakopane
Imie: Jacek
: eee tam....
Motocykl: XL600V
Dzień kolejny Transalpina



Rano „za oknem” pełne słońce więc namioty wyschły w czasie śniadania i ok. 9 (wtedy jeszcze święcie przekonani ze 9 na moim „łoczu” to ta sama 9 co w Rumunii) polecieliśmy do Alba Iulia zmontować $$$ na paliwko. Przygodę czas zacząć- Transalpina zwana DN67C przed nami.


Piękna droga, piękniejsze widoki i generalnie SUPER !!!!
Zatrzymywaliśmy się bardzo często oglądać widoki i robić foty.

Postanowiliśmy odbić w stronę jeziora Vidra z zamiarem jego objechania ale przy elektrowni zatrzymali nas dwaj ochroniarze i gestykulując chcieli nam przekazać ze szlaban jest „szlóóós”. Gadka – szmatka o naszych terenowych motorach i że polska wódka jest dobra ( notabene panowie byli dosyć mocno nawaleni) otworzyli szlaban i pozwolili objechać tą kałużę.

Objazd trwał ze 2.5h bo ilośc błocka i zablokowana droga przez drzwo-lawetę skutecznie nam ograniczyły możliwość dzidyyyy.

Dopiero teraz zaczęły się prawdziwe góry

Na szczycie spotkaliśmy dwie grupy Niemców na tych szpanerskich motocyklach co to im się silnik w poprzek przewrócił , krótkie pozdrowienia i tyle.
Pomimo tego że była super pogoda to na wysokości ok. 2200m.n.p.m. troche wiało więc przyodzialiśmy cieplejsze ubrania.


Zachwytom nie było końca i jak zaczęliśmy zjeżdżać w stronę Novaci zorientowałem się że jest już po 17tej (czasu PL) a do miejsca noclegu zostało ponad 100km. Lecąc po „ćmoku” dotarliśmy do campingu (camping Dragosqe w okolicy Pietra) ok 22.30 na którym „zintegrowaliśmy” się z gościami z Wrocka którzy na armaturach lecieli do Grecji. I to oni przypomnieli nam że tu jest godzina do przodu….rozmowom nie było końca….do namiotu trafiłem. Dowiedzieliśmy się od nowych znajomków że tunel zamknięty i ze jak zdejmiemy qfry to damy radę.




Dzień nastęny 7C
Wyruszyliśmy coś przed 11tą bo noc była długa
Piękne słońce podwajało radośc z jazdy ….ale gdy dojechaliśmy do serpentyn przed tunelem widoczki powodowały opad szczeny. Asfalt troche gorszy niż na 67C ale i tak było SUPER.
Foty, foty i co chwila zatrzymywanie się pożerały godziny….kilku motocyklistów, bardzo mało samochodów i….śnieg.
Dojechaliśmy do tunelu i był otwarty ale na obu końcach lazał śnieg. Pogadaliśmy z małżeństwem na bmkach i jakąś parą na DLce czy tam innym wiadrze
Kilka fot i zjazd w stronę Carty.








Słońce prażyło jak szalone więc w okolicy miasteczka Fagaras zatrzymaliśmy się posilić i napoić. Kupa śmiechu przy dyskusjach z panią kelnerką ( oczywiście ni w ząb nie mówiącą w innym języku niż RO) ale zrozumieliśmy się w 100% i obiad był pyszny.
Polecieliśmy w stronę wąwozu Bicaz ale wraz z nadejściem wieczoru rozbiliśmy się przed Gheorgheni na zamkniętym ( ze względu na wesele) campingu.



Początkowo właściciel nie był przekonany aby nas ugościć ale jak zobaczył motocykle i ze jesteśmy z Polski zaprosił nas na teren campingu i kazał rozbić w najlepszym jego miejscu ( świeża trawka, równo jak na stole i wypaśne łazienki). Po rozbiciu namiotów zaprosiliśmy go aby skosztował polskiej kuchni w postaci żołądkowej gorzkiej  a on dziękując powiedział ze woli żubrówkę z sokiem jabłkowym ale w zamian zaprasza nas do weselnego stołu bo na pewno jesteśmy głodni a po chwili dał mi telefon i pogadałem sobie z jakąs jego znajomą polką…było miło

_________________
Jazda na motocyklu jest najprzyjemniejszą rzeczą jaką można robić w ubraniu.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 20 maja 2012, o 18:49 
Offline
swój
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 sty 2011, o 20:01
Posty: 80
Lokalizacja: Kraków/Zakopane
Imie: Jacek
: eee tam....
Motocykl: XL600V
Cледващия ден - Bicaz ждрело
Rankiem standardzie, konserwa, bułka, tea i czekoladka i dziiiiiiiidaaaaaaaa w kierunku wąwozu Bicaz.
W jednym z większych miasteczek, zatrzymałem się przed rondem żeby zobaczyć „dajrekszyn” i nagle słyszę sygnały kogutów policji/milicji. Podnoszę głowę znad mapy a pan w niebieskim mundurku pokazuje mi żebym nie spał. Przejechałem przez rondo i mnie zatrzymali…..myśle sobie przecież się nie dogadamy a szkoda czasu na pierdoły….on coś krzyczy a ja mu : в який бік Біказ?
No i pan włączył koguty i nakazał lecieć za nim….pięknie wyprowadził nas na Bicaz i się ukłonił, ot życzliwość rumuńskiej władzy wykonawczej
Wąwóz ładny, widoki inne niż na 7C i 67C , kupa ludzi i prawie jak Krupówki.






Przelecieliśmy bez zbędnych zachwytów i nadmiaru postojów na „pikczersy”
Objechaliśmy jezioro Izvorul Muntelui i z bolącymi już dupami popędziliśmy przez przełęcz Prislop ( bardzo ładne widoki) w stronę Sapanty coby cmentarz looknąć (nie wiedzieliśmy jeszcze że będziemy mieli nocleg w towarzystwie kilku nagrobków)






Przejeżdżając przez naprawdę piękne, wioski gdzie raz bida aż piszczy a raz domy jak pałace dotarliśmy do mieścinki turystycznej Borsa i zwabieni tabliczkami „Borsa turism – camping” zajechaliśmy pod wskazany adres.
Camping okazał się przydomowym ogrodem na którym po rozbiciu namiotów zlokalizowaliśmy mały cmentarzyk.


Po posileniu się kilkoma piwkami ( Ursus) zagadałem do szanownego właściciela ( belga z pochodzenia) o te nagrobki. Okazało się że tam jak ktoś ma swoją ziemię i mu się zemrze to rodzina zamieszkująca z nim może pochować delikwenta na jego ziemi. No i okazało się że na kilku okolicznych działkach są krzyże
Po obfitej „kolacji” padłem jak małe dziecko.




Tag Friedhof – Sapanta

Rano wstajemy a tu ok 6.30 upał nie do wytrzymania. Szybko pozbieraliśmy się, pozdrowiliśmy naszych współ-kempingowców z Wrocławia ( przyjechali terenówką pogzić po maramureszu) oraz nieboszczkę babcię z dziadkiem i w drogę.
Podczas spaceru po „wesołym cmentarzu“ potworny gorąc nie dawał spokoju i pot lał się strumieniami. Szybko wsiedliśmy na bryki i popędziliśmy w stronę Satu Mare.


W planach mieliśmy powrót z noclegiem gdzieś w okolicach Hajduszoboszlo...ale podczas postoju na tanksztele postanowiliśmy polecieć w okolice Egeru na wino, kobiety i .....ciepłe baseny.
Autostrada nudna jak cholera, spalanie cos tam wzrosło ale generalnie OK.
Przed samym Egerem postanowilismy zaopatrzyć się w jakieś basenowo-ciepłoźródłowe galoty...kupiliśmy wypasy a’la szorty lata 70te – było wesoło.
Na basenach okazało się że wszystkie są w remoncie i że dupa z króla więc nie tracąc dobrego humoru poszliśmy w poszukiwaniu piwnic z winami.
Znaleźliśmy.....wieczór był długi a nastęnego dnia obudziwszy się po potwornej burzy z gradem i błyskawicami mym oczom ukazał się Trampek w pozycji horyzontalnej....pomyślałem że to efekt wczorajszej degustacji ale myliłem się.




Po śniadaniu stwierdziliśmy że to zły pomysł wracać....lepiej wytrzeźwieć i troche odpocząć.

Návrat
Wracaliśmy w deszczu na slovacji, gradzie w okolicach granicy i mega słońcu przed samym krakowem.
Po wzajemnych podziękowaniach, łzach rozpaczy końca przejażdżki udałem się w stronę domu.
I tu chciałem wszystkim (leszczom wyjazdowym takimj ak ja) dać przestrogę o której piszą/ mówią na każdym kroku:
Uważajcie na ostatnich kilometrach podczas powrotów....wtedy właśnie najłatwiej o wypadek/wywrotkę.
Ja zakończył bym kiepsko przez jakiegoś gnoja w audi przelatującego na czerwonym ...na szczęście udało się a szanowny gośc po krótkiej pogoni dostał kopniaka w drzwi.

Reasumująć:
Zrobione 2900km w 7dni bez pośpiechu na tzw lajcie.
Spalanie 4.8-5.2 ( kufry i centralna torba)
Straty: tyla opona się skończyła ( już jest tzw „Metzeler –Trojans“) i smar w łożysku główki ramy też.



Wrażenia: bezcenne !!!!!!!!!
FOTY TU:
https://picasaweb.google.com/1076284077 ... a2011_Jaco
https://picasaweb.google.com/1076284077 ... 2011_Tomek

конца и бомбы, кто читал эту трубу

dobranoc.

_________________
Jazda na motocyklu jest najprzyjemniejszą rzeczą jaką można robić w ubraniu.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 21 maja 2012, o 10:51 
Offline
king off the spam box
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 9 lis 2009, o 22:16
Posty: 1091
Lokalizacja: Kraków NH
Imie: no name
Motocykl: DL 650
Fajna relacja, a wyjazd jeszcze lepszy. Widać jedność człowieka i jego maszyny - ty pijesz, motocykl leży :D
Ale czy ja dobrze rozumiem? To było w tamtym roku, a ty nie zrobiłeś motonighta. Oj, jacoo - nieałdnie :poprawka:

_________________
"Za 20 lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś"
M. Twain


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 21 maja 2012, o 11:13 
Offline
swój
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 wrz 2011, o 12:37
Posty: 30
Imie: Mirek
: polecam VHS,miniDV,audio na DVD-STUDIO-M
Motocykl: TransAlp
Jacoo taki nieśmiały jest :badgrin: fajnie się czytało, krótko i na temat :D


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 21 maja 2012, o 11:44 
Offline
swój
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 mar 2012, o 11:12
Posty: 41
Imie: Beata
: Still so far to go..
Motocykl: BMW R 1200 GS
Bardzo fajna relacja, ciekawe zdjęcia, super!!

_________________
Być kobietą to strasznie trudne zajęcie, bo polega głównie na zadawaniu się z mężczyznami..


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 21 maja 2012, o 20:18 
Offline
swój
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 sty 2011, o 20:01
Posty: 80
Lokalizacja: Kraków/Zakopane
Imie: Jacek
: eee tam....
Motocykl: XL600V
dziękuję,
nie piję,
jestem wstydliwy.

_________________
Jazda na motocyklu jest najprzyjemniejszą rzeczą jaką można robić w ubraniu.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 23 maja 2012, o 19:47 
Offline
bardzo swój
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 9 lis 2009, o 23:56
Posty: 384
Lokalizacja: KRAKOW NH
Imie: Paulina
Motocykl: YAMAHA XT 600E
Przeczytałamjednymthem

Swietnie się czytało a zdjęcia jeszcze świetniejsze. Łza się w oku zakręciła, jakiś dziwny skurcz serca dostałam z zazdrości... Nie wiedzieć czemu...?

Pozdrawiam serdecznie
Cleo

_________________
Pozdrawiam
Cleo


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 8 ] 


Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
cron
Oficjalne forum Galicyjskiego Stowarzyszenia Motocyklowego www.Motogalicja.org
autorstwa Jacka Wiącka. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL