Teraz jest 27 kwi 2024, o 17:02

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 12 ] 

Moderator: Arti

Autor Wiadomość
PostNapisane: 30 paź 2010, o 17:52 
Offline
swój
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 paź 2010, o 12:10
Posty: 26
Imie: Jakub
Motocykl: Africa Twin
…. i tak ustaliliśmy, że jutro przyjadę do Krakowa i 25.08 rano wystartujemy. Przyjechałem, dostaliśmy błogosławieństwo od pewnego rybaka z Krakowa i pojechaliśmy na zakupy. Zupki chińskie są jak najbardziej odpowiednim prowiantem. Wieczorem pakowanie według listy wyprawowej Podoska odbyło się sprawnie. Krystek nie pozwolił mi zabrać 500 gramowego młotka, a przydałby się! ;) trochę bałagan, ale nic to.



Pojechaliśmy jakoś przez Słowację i Węgry. Zatankowaliśmy się i motocykle w Tokaju.



O 1 w nocy rozbiliśmy namiot gdzieś za Sibiu. Po 880km na afrykańskiej kanapie karimata była super wygodnym materacem. Brak oleju na dolewkę zmusił nas do powrotu do miasta. Pod Carrefurem zjedliśmy z okoliczną bandą psów pasterskich kurczaka i pogadaliśmy z parą francuzów.



Oni wracali, a my jechaliśmy na Transfăgărăşan czyli DN7C. Droga o przeznaczeniu militarnym budowana przez 4 lata, podczas budowy zginęło 40 żołnierzy i zużyto 6 milionów ton ładunków wybuchowych. Droga zamykana jest w nocy i października do czerwca. Pięknym i czystym asfaltem można wjechać na 2034 m.n.p.m.



Wspinaczka przynosiła coraz ładniejsze widoki, bardziej zakręcone zakręty i niższą temperaturę. Droga generalnie znana. Dużo aut, wycieczki, Niemcy, Francuzi, Anglicy i inny. Motocykle solo, z plecakami każdej maści.



Tam na jedziemy, do góry. Dla przyjemności, zdjęć i zabawy. Zawsze Coca-Cola…



Chciałem zwrócić uwagę jak błyszczy się mój błotnik!



Jechaliśmy z północy na południe. Lepiej jest jechać trudniejszą trasą w górkę, prawda?







ok 2300 m n.p.m. na taką wysokość można wjechać "kulturalną" drogą :)





Uwaga! Zwężenie, pierwszeństwo mają jadący w górę ;)



Typowa fotka, ale niech będzie:



Podczas robienia tego zdjęcia Krystek był w "toalecie", pewnie nie wie, że ja wiem co i gdzie zrobił…



A mógł poczekać, po drugiej stronie był piękny i nowoczesny kibelek



Kolejka typowa i pozowana fotka na facebook’a



Ten pan to stary kumpel Krystka z podstawówki, luzak. Pogadaliśmy trochę o życiu owcach i baranach.





Polecamy objechać jezioro Vidraru, drogą koloru białego na zachód od 7C. Droga typu off, piaskowo kamieniście i błotniście ;)






Tunel wykuty ręcznie, piękne miejsce na lanserską fotę. Pojechałem do końca i miałem wracać, żeby Krystek mógł mi ją zrobić. Nie dojechałem. Na końcu tunelu Afryka odmówiła posłuszeństwa. Filt powietrza- czysty. Paliwo- jest. Przekaźnik od dużego fiata- padł. Pompa cała, przekaźnik zmieniony, jedziemy dalej!



Przepastna zapora wodna. Kończyła najciekawsze odcinki Transfagaras.





Tak, tak to tutaj zaczynał się jeden z odcinków Top Gear:



Wszystko fajnie, kukurydza z zielonej budki super, ale mogliby ogarnąć dookoła. Wątpliwej treści reklama Ceresit.



Powoli robiło się późno, przyjęliśmy strategię jazdy na skróty, które zakończyły się wyciąganiem Afryki z gęstego błota, typu kupa z gliną. Dzięki właścicielowi białego konia, który nic sobie z tego nie zrobił, dzięki też Niemcom na GS’ach. Pamiętajcie: „there is always an easier way”- co prawda to prawda ;) Motocykle wymyślimy. W myjni, po amerykańsku. Cena za usługę mycia to 80euro, ale powiedziemy, że w nas myje się za 5 i tyle właśnie wydaliśmy.



Dojechaliśmy w nocy, w okolicę Brezoi. Tu fajna sytuacja. Rozbijamy namiot przy rzeczy i podjeżdża do nas policyjna Dacia. Chłopaki pytają skąd jesteśmy i gdzie jeździmy, na koniec powiedzieli, że mają dzisiaj wartę w okolicy i będą koło nas przejeżdżać w nocy i żebyśmy się o nic nie martwili. Uważam, że to bardzo miłe i w porządku z ich strony.

Idę na halloween, potem wrzucę więcej :OK:


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 31 paź 2010, o 15:04 
Offline
swój
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 paź 2010, o 12:10
Posty: 26
Imie: Jakub
Motocykl: Africa Twin
26 (czyt. Dwudziesty szósty) jest rano, dość wcześnie obudziło nas słońce i psy. Wywnioskowaliśmy ze szczekania, że są duże, jest ich kilka i chodzą dookoła namiotu. Krystek powiedział, żebyśmy się nie ruszali i na pewno sobie pójdą, trochę to trwało, ale poszły. Uf… można wyjść? W lewo pusto, w prawo konie. Jedna fotka, bo jak wyszedłem z namiotu to uciekły, nie wiem dlaczego…



Po śniadaniu przyszedł do nas pasterz, pytał gdzie jedziemy, skąd jesteśmy, co to za brzydkie motocykle i czy sprowadzone z Afryki? Gość wrócił za chwilę z kartką i opisem trasy, w którą mieliśmy się wybrać. Po kolei wypisane wsie przez które mam przejechać- można powiedzieć, że był takim viamichelin?



Zanim wyjechaliśmy przewróciła mi się afryka, złamałem klamkę, kask wpadł mi do rzeki i spaliliśmy sobie plecy na słońcu- ale nic to. Wyruszyliśmy, cel na dzisiaj Transalpina. Na dojeździe trochę widoków.



Tak wiem. Druga strona listy ekwipunku wyprawowego, podpunkt toaleta, pozycja 10- „kremy i filtry >50”.





Transalpina, albo DN67C to jedna z najbardziej spektakularnych dróg w Południowych Karpatach. Zbudowana przez króla Karola II, przebudowana podczas II wojny światowej przez wojska niemieckie, obecnie asfaltowana. Droga ma być wysokogórską nowoczesną autostradą długości ok. 150km. Zaczęło się od drogi z piachu i kamieni, jechały przed nami sześcioosiowe ciężarówki z podkładem do budowy drogi. Kurz był gęsty, nie było widać zegarów. Przed wyprzedzaniem trąbisz, jak kierowca ciężarówki odtrąbi możesz go wyprzedzić. Takie duże samochody na takiej drodze? Tam to chyba normalne. W górkę my wyprzedzamy jadąc w dół, uciekamy na pobocze, żeby rozładowane MANy nas nie zmiażdżyły





Dacia WRC, chłopaki przejechali całą drogę bez spiny.



Podobnie jak Krystek.



Ja natomiast spinałem się i robiłem fotki…









W końcu dojechaliśmy do przełęczy Urdele najwyższego punku drogi 67C. 2145 m n.p.m.





Robota wre! Grubość nawierzchni i jej jakość robią wrażenie. Z jednej strony szkoda, że Transalpina nie będzie już drogą off. Z drugiej fajnie, że zdążyliśmy przed jej całkowitą transformacją.







A to tak zwany „drogowznak”- droga prowadzi do Novaci, jej symbol to 67c. Po co więcej informacji?



To jest Zdzisiek z Polski. Powiedział nam, że przywiózł turystów z plecakami. Swoją drogą jest tam gdzie połazić.



Jedną z górskich dróżek wjechaliśmy w górę. Pooglądaliśmy i poleżeliśmy trochę. Dookoła góry, pusto, wiatr, słońce… ślicznie.

















Tak, tam na dole w Rancy powstaje alpejska wioska. Hotele, restauracje, wyciągi narciarskie…





Drogą do nikąd, uciekając przed ciężarówkami pojechaliśmy szukać noclegu w Novaci.



Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 31 paź 2010, o 15:12 
Offline
swój
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 paź 2010, o 12:10
Posty: 26
Imie: Jakub
Motocykl: Africa Twin
Przyznam, że wracając w nocy trochę się pogubiliśmy i skoczyliśmy śpiąc w przydrożnym motelu. Nocleg ze spaniem (oczywiście łóżko małżeńskie), śniadanie, pranie ciuchów i siebie. Ponieważ z 67C skręciliśmy na Urdele wypada na nią wrócić i pojechać do końca na południe. Pakujemy się i jedziemy…



Totalnie zablokowany ruch, owce zajęły dwa pasy i mają gdzieś motocyklistów.



W Petrisani zjedliśmy pyszny obiad, ceny za danie jak barze mlecznym, jakość i ilość dużo większa. U nas woda 0,3l kosztuje 5zł, tutaj 0,7l to 2zł- zdrowe podejście.



Przyczyna niedostosowanie prędkości do warunków panujących na drodze, skutek złamana ręka, żebro i zniszczona FJRka. Chłopaki czekali na karetkę prawie 1,5h, gdyby sytuacja zagrażała życiu to byłoby stanowczo za długo. Nie trudno o wypadek na motocyklu. Dlatego warto uważać, tym bardzie daleko od domu. Do tego odpowiednio się ubrać, bawełniana koszulka i trampki są średnio dobrym rozwiązaniem. Holowanie w stylu adventure na kablu ;)



Na końcu drobi zatrzymaliśmy się na chwile. Krystek jest wariatem i kąpał się w lodowatej rzecze. Woda „zimna na dwa centymetry”. Chłopaki, którzy przyjechali do pracy między innymi zbierać grzyby. W wolnym tłumaczeniu powiedzieli, że jest Hardcorem!



Ta głowa po prawej od głowy Krystka to jeden ze zbieraczy. Mówił bardzo dobrze po angielsku, uczy się języka, bo chciałby pracować za granicą. Wie, że angielski może zapewnić mu lepszą przyszłość, dlatego śmiało mógł powiedzieć: He is stupie (o koledze w żółtym) i He is ugry (o tym w białym).





Pytaliśmy ich o niedźwiedzie, w Rumuni jest największa populacja w Europie. Chłopak odpowiedział: yes they are eating us ;) a to jest rumuńska forma spędzania wolnego czasu…



Jedziemy dalej:





W Petrosani spotkaliśmy parę z transalpclub.ro i gościa, który właśnie wrócił z wycieczki do Rzymu. Miał ze sobą motocykl, kask i kurtkę skórzaną ;) fajny gość szukał z nami lusterka, które straciłem w pierwszy dzień i wyprowadził nas na drogę do miejscowość Volcan, gdzie mieliśmy spać.





W Volcan małe zakupy. Zostałem przy motocyklach, podeszły do mnie jakieś dzieciaki, domniemam, że pytały o motocykle. Wszystko wyjaśniło się kiedy z ust przechodnia usłyszałem: CZEŚĆ! To jedyne słowo jakie znał facet stojący przede mną, ale i tak było miło. Opowiedział o mieście, o sobie i polecił miejsce do spania. Rozbiliśmy się zgodnie z zaleceniami, dostaliśmy też kurczaka i baraninę od grilującej obok rodzinki. :)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 31 paź 2010, o 15:15 
Offline
swój
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 paź 2010, o 12:10
Posty: 26
Imie: Jakub
Motocykl: Africa Twin
Także ten- 28.08.2010. Jak już się zebraliśmy trafiliśmy na drogę 66A, która zamieniłą się w odcinek po parku narodowym Domogled-Valea Cernei.









Krystek kąpał się również w tej pięknie wyregulowanej rzece- też zimna i do tego śmierdziała siarą.



To był nasz ostatni przejazd przez wodę. Po nim padła Krystkowa afryka. W miejscu, w którym stataneliśmy był jakiś bar, w którym zaopatrywali się powiedzmy drwale, Dacia pod plandeką i jeden dom. Bez zasięgu i kogoś, kto wpadły na pomysł co stało się z motocyklem. Zanim zdecydowaliśmy się holowanie zdążyliśmy przeszklić się z obsługi miernika (dzięki Podos) i rozebrać pół motocykla.









25km po szutrach, potem górskim asfalcie to fajna przygoda. Jeśli ktoś twierdzi, że AT na gumowych przewodach hamulcowych nie hamuje, to ja mu mówię, że przez to 25km nie zahamowałem ani razu. Obowiązkowy telefon do przyjaciela :bow:





Dotarliśmy do Baile Herculane, czyli łaźni Herkulesa. Miejscowość-sanatorium-szpanerium. Szukaliśmy jakiegoś mechanika, pytaliśmy taksówkarzy (jeden nawet pojechał zapytać kumpla, ale ten w soboty wieczorem nie przyjmuje), potem policji (też nic). Zaczęło padać, więc ruszyliśmy szukać noclegu. Weekend, wszystko zajęte. Zostawiłem przyczepkę i pojechałem szukać dalej. Przejeżdżając ulicą kilka głów wyskoczyła zza płotu. Wiedziałem, że to „nasi”. Motocykliści z Rumunii. Znaleźli dla nas spanie, garaż i zaprosili na piwo.



Jeden z nich okazał się mechanikiem, popatrzył, posprawdzał i powiedział, że to stary akumulator. Super. Gazda (właściciel gospodarstwa) powiedział, że rano pojedzie z nami do sklepu po nowy. Zostawiliśmy to całe padło i zostaliśmy zaproszenie na kolację. Czym chata bogata! A to domowej roboty wino- mmm… Właścicielka, policjant-magik, jego kumpel, jakiś kolo z Polski, pani pielęgniarka i trochę dzieciaków. Wieczór był deszczowy, ale bardzo miły, rodzinny. Była baranina, wino, śpiewanie, czary i rozmowy po rumuńsku.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 31 paź 2010, o 15:25 
Offline
swój
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 paź 2010, o 12:10
Posty: 26
Imie: Jakub
Motocykl: Africa Twin
Następnego dnia rano. Pojechaliśmy sportowym fordem Mondeo po akumulator. Dużego wyboru nie było, Krystek wziął obsługowy, 9A akumulator do skutera, inaczej mówiąc- wziął to bo było. Ogarnęliśmy nowy akumulator, poskładaliśmy motocykl i wyruszyliśmy pozwiedzać. Targu Jiu, Motru, Drobeta i inne okoliczne miasta.

Zwierzątka przydrożne:





Szukając wierzy nieskończoności objechaliśmy ją 3 razy.





Plac zabaw i kablówka w niczym sobie nie przeszkadzają.



Na obiad pork i obowiązkowo marynowana czerwona papryka- to chyba taki standardowy rumuński obiad. Aha jeszcze frytki, posypane serem, bryndzą- w każdym razie tak smakowała. Przewodnik książkowy polecał bramę pocałunków, nie skorzystaliśmy.



Tak, mnie też tak jak wam to coś przypomina ziarenko kawy.



A to już stół milczenia. Ludzie siadali tu i nic nie mówili, jakby to było jakieś święte miejsce.



Następne miasto, przez które dosłownie przelecieliśmy to Motru. Miasto przede wszystkim przemysłowe. Zakłady produkcyjne fabryki i rafineria. Spod ogrodzenia cofnął nas ochroniarz z AK47, który nie musiał mówić, żebyśmy stąd odjechali.




Dobreta- Turnu Severin- miasto w południowo zachodniej części kraju. Leży nad Dunajem poniżej Żelaznej Bramy.





A to Dunaj i dojazd do potężnej Żelaznej Bramy. Widok robi wrażenie, nie można jej nie zobaczyć. Dunaj jest naturalną granicą pomiędzy Rumunią, a Serbią, rozdziela też Karpaty i Góry Wschodnioserbskie. Zdjęć robić nie można, wszędzie ochrona i straż graniczna, ale…







Tutaj siódemka znów odmówiła współpracy. Rozrusznik nie kręcił, ale były światła. Lepiej niż wczoraj ;) Odpalona na pych pojechała dalej. Pojechaliśmy zobaczyć ostatni zaplanowany punk na trasie- Klasztor z 1372r, kilka kilometrów na północ od Gura Vaii.



Motocykla nie gasiliśmy, problem zaczął się kiedy robiło się coraz ciemniej, a Krystek po kolei tracił światła. Za przednią lampę posłużyła czołówka, do tego jechaliśmy obok siebie i było w miarę komfortowo. Na miejscu service vol.2. Nowy akumulator się wygotował. Telefony… (Dzięki Krzyśku P. i Krzyśku G. [FONT=Wingdings]J[/FONT]). Jedyną przyczyną takiego stanu rzeczy był padnięty regulator. Dziwne, dzień wcześniej na moim akumulatorze ładowanie było w porządku- dodam to do kolejnych zagadek Świata i będę szukał na nią odpowiedzi. Apa destilata dolana, akumulator włożony, regulator nowy (każdy wędkarz ma dwa). Wszystko gra, idziemy się pakować.




30.08.2010- rano jeszcze nie pada. Pożegnaliśmy się z właścicielami domu i ciśniemy w stronę Polski.





Po drodze kontaktujemy się z Cleo i Hansem, którzy dopiero wjeżdżają do Rumuni. Mamy spotkać się gdzieś na Węgrzech. Mają spanie na podłodze w restauracji. „Ten mały przestaje” i przestał, bo zaczął padać ten duży. Skapitulowaliśmy, noc w motelu przy stacji USA oil, pod granicą- miasto z największym rondem na Świecie (30m średnicy, albo więcej) Oradea. We wtorek od rana na koń i ciśnienie do domu. Węgry suche, Słowacja też. Problem deszczowy zaczął się jak przejechaliśmy przez Tatry. W deszczu do Krakowa, szybka herbata pod klatką u Krystka i jeszcze tylko 140km do Częstochowy….


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 3 lis 2010, o 23:36 
Offline
king off the spam box
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 9 lis 2009, o 22:16
Posty: 1091
Lokalizacja: Kraków NH
Imie: no name
Motocykl: DL 650
czekałam, czy to już koniec relacji, czy może coś zdarzyło się w drodze do Częstochowy...poza deszczem, oczywiście :D
Fajna relacja i widzę, ze Rumunia przyciąga coraz więcej osób, co zrozumiałe, gdy ogląda się zdjęcia.
Jednego wam zazdroszczę. Różne awarie się wam zdarzają i umiecie sobie jakoś poradzić, naprawić i w ogóle. Też bym tak chciała, ale niestety...wystarczy drobna awaria i od razu muszę dzwonić na seven assistance ;)
Z ciekawością przeczytałam to, co napisałeś :brawo: A i niektóre fotki szczególnie urokliwe były :super:

_________________
"Za 20 lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś"
M. Twain


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 5 lis 2010, o 23:40 
Offline
Administrator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 9 lis 2009, o 22:12
Posty: 1311
Imie: jacek
Motocykl: buza
kolejna świetna relacja respect
wyprawa mega 8) :D

_________________
SPONSORZY WYPOWIEDZI:
tv trwam; narodowy fundusz zdrowia; pani domu; durex; radio maryja; koło gospodyń wiejskich; bravo girl; przegląd funeralny; teleranek

czy wieczorem, czy nad ranem..... mam na wszystko wyjechane.



Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 6 lis 2010, o 12:47 
Offline
pisaż
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 9 lis 2009, o 21:35
Posty: 956
Lokalizacja: Kraków NH
Imie: Jacek
Motocykl: AT
dali rade chlopaki

PS. to była jadalnia na kempingu ; )

_________________
Można, tylko....... po co?
---------------------------------------

Każdy dobry uczynek zostanie ukarany.
Przykładnie.

--------------------------------------
Wielkie rzeczy robią ci
którzy nie wiedzą że się nie da...

--------------------------------------
Boże, chroń mnie przed "przyjaciółmi"
z wrogami poradzę sobie sam...


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 7 lis 2010, o 20:59 
Offline
swój
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 22 paź 2010, o 12:10
Posty: 26
Imie: Jakub
Motocykl: Africa Twin
;) dzięki za miłe słowa. Tak Hans wiem.... :D

Rasta- jechałem w deszczu w nocy, w każdym bucie 1,5litra wody. Google mi w końcu zaparowały, więc postanowiłem je zdjąć. Akupunktura, znacie to? Wiele razy jechałem w deszczu, ale to był mój pierwszy raz z akupunkturą oczu. Przegapiłem zjazd na 1nkę do Częstochowy, chociaż jechałem tam 347raz. Zatrzymałem się w Dąbrowie na przebudowie, żeby chwilę popatrzeć normalnie, przebudowałem goole- tak żeby wentylacja była lepsza i pocisnąłem do domu. Motocykl zostawiłem z całym stafem w garażu i poszedłem do wanny. Następnie...... no i zasnąłem :)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 8 lis 2010, o 10:09 
Offline
king off the spam box
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 9 lis 2009, o 22:16
Posty: 1091
Lokalizacja: Kraków NH
Imie: no name
Motocykl: DL 650
no, teraz relacja jest pełna ;) Bardzo dziękuję :D
a tak w ogóle, to w tym roku Polska właśnie w ten sposób witała wracających z obcych krajów. To chyba zazdrość, nie?

_________________
"Za 20 lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś"
M. Twain


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 28 lis 2010, o 00:52 
Offline
bardzo swój
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 18 lis 2009, o 21:43
Posty: 151
Lokalizacja: Miechów
Imie: krzyś
Motocykl: aktualnie poszukujący
Mam do wad prośbę o przedstawienie fotorelacji z wyprawy w MOTONIGHT!!!!

_________________
"Receive with simplicity everything that happens to you"
i to by było na tyle.


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 28 lis 2010, o 19:02 
Offline
king off the spam box
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 9 lis 2009, o 22:16
Posty: 1091
Lokalizacja: Kraków NH
Imie: no name
Motocykl: DL 650
jak najbardziej jestem za. Kuba daj znać czy nie darlibyście rady opowiedzieć nam o wyprawie na żywo w lutym? termin dostosujemy do Waszych możliwości.

_________________
"Za 20 lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś"
M. Twain


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 12 ] 


Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 167 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
cron
Oficjalne forum Galicyjskiego Stowarzyszenia Motocyklowego www.Motogalicja.org
autorstwa Jacka Wiącka. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL